Od niepamiętnych czasów, wśród gitarzystów trwa gorąca dyskusja na temat wyższości wzmacniaczy lampowych nad tranzystorowymi. Każda z tych konstrukcji ma zarówno swoich zwolenników jak i przeciwników, jednak utarło się przekonanie, że wzmacniacz lampowy to synonim luksusu i dobrego brzmienia, a jego posiadanie wiąże się z prestiżem. Tranzystor, z kolei traktowany jest nieco po macoszemu, jako ten niepełnowartościowy, zarezerwowany jest dla początkujących gitarzystów. Jak jest z tym naprawdę? Czy fenomen „lampowca” jest uzasadniony, czy może jest elementem praktyk marketingowych stosowanych przez producentów? W artykule chciałbym pominąć całą techniczną otoczkę i skupić się przede wszystkim na scharakteryzowaniu poszczególnych konstrukcji i omówieniu ich praktycznego zastosowania.
Wzmacniacz tranzystorowy
(http://hurtowniamuzyczna.pl/offer/56/14601/hiwatt-g-200-hd.html)
Idea konstrukcji tranzystorowych była stosunkowo prosta – producent umożliwiał posiadanie własnego wzmacniacza za stosunkowe małe pieniądze, wszak koszty produkcji również nie należały do najwyższych.
Cena
Stanowi jedną z największych zalet konstrukcji tranzystorowych. W odniesieniu do „lampowców” są zdecydowanie tańsze, a co za tym idzie, bardziej przystępne. Z tego też powodu najczęściej korzystają z nich początkujący, bądź ci których budżet pozwala na wydanie jedynie określonej kwoty na zakup nagłośnienia.
Waga
Kolejną niewątpliwą zaletą takiego wzmacniacza jest jego niewielka waga. W dużym uproszczeniu można powiedzieć, że wynika to z konstrukcji opartej na tranzystorach. Dzięki swej lekkości, są przede wszystkim łatwiejsze w transporcie, umożliwiając sprawne przemieszczanie się na płaszczyźnie dom-sala prób. Poza tym, możemy też zaoszczędzić czas i siły po zagranym koncercie, gdyż oprócz wzmacniacza możemy zabrać kilka dodatkowych rzeczy, nie przeciążając się.
Koszty eksploatacji
To, na co warto zwrócić uwagę przy zakupie wzmacniacza, to także koszty jego utrzymania. W przypadku konstrukcji tranzystorowych praktycznie nie ponosimy żadnych kosztów konserwacji czy wymiany podzespołów. Przypadkowe uderzenie wzmacniacza, a nawet jego upadek ze znacznej wysokości, w większości przypadków nie będzie miało negatywnych następstw dla naszego sprzętu.
Poziom głośności a brzmienie
Kolejną wielką zaletą wzmacniacza tranzystorowego jest fakt, że jego brzmienie nie zmienia się wraz z poziomem głośności. Nieważne czy ćwiczymy w domu do podkładu, czy gramy koncert w klubie. Charakter wzmacniacza pozostaje niezmienny, co stanowi o jego uniwersalnym zastosowaniu.
Brzmienie
Wcześniej zostało napisane, że brzmienie tranzystora nie jest zależne od tzw. „rozkręcenia” wzmacniacza. Jest to prawda. Niejednokrotnie jednak można zauważyć, że powyżej pewnego poziomu głośności, dźwięk nieprzyjemnie „załamuje się”. Traci swoją selektywność a także walory brzmieniowe, w związku z czym powstaje „ściana dźwięku”. Jest to zjawisko nie tylko nieprzyjemne dla ucha, ale i niepożądane z technicznego punktu widzenia. Zdarzają się również przypadki, w których wzmacniacz po uderzeniu niektórych akordów po prostu „dudni”.
Dynamika
Do tej pory, czytając tekst mogłoby wydawać się, że wzmacniacz tranzystorowy ma same zalety. Faktycznie, jest to konstrukcja bardzo wdzięczna w użytkowaniu, jednak posiada również wady. Z pewnością na niekorzyść takiego wzmacniacza będzie przemawiać dynamika, a ściślej mówiąc – jej brak. Płaski, tłoczący się bez życia dźwięk, potrafi skutecznie zniechęcić do dalszej gry. Dla muzyka niewprawnego, bądź tego, który nie miał do czynienia ze wzmacniaczem lampowym problem ten będzie raczej obcy. Jednak w bezpośrednim starciu tranzystora z lampą, ta druga w bezwzględny sposób obnaża niedociągnięcia pierwszego. Mimo wszystko, należy mieć na uwadze, że zdecydowanie lepszym wyborem będzie dobrze wykonany tranzystor niż lampa niskiej klasy. Doskonałym przykładem jest ponadczasowy Roland JC-120, który posiada oszałamiające brzmienie kanału czystego. Nie sposób nie wspomnieć również o nieżyjącym już gitarzyście zespołu Pantera – Dimebagu Darell, który wraz ze swoimi Randallami siał spore spustoszenie na scenie metalowej.
Wzmacniacze lampowe
(http://hurtowniamuzyczna.pl/offer/56/18324/laboga-ad-5201-twin-combo-alligator-class-a.html)
Mogłoby się wydawać, że z powodu tak wielu zalet wzmacniaczy tranzystorowych, czasy świetności rozwiązań lampowych dawno minęły. Nic bardziej mylnego, konstrukcje lampowe nadal mają się świetnie, przeżywając swój renesans. Widać to zwłaszcza na rynku wzmacniaczy gitarowych, gdzie wzbudzają wielkie zainteresowanie, a muzycy są w stanie wydać ogromne pieniądze, aby uzyskać wymarzone, lampowe brzmienie.
Cena
Mówi się, że dobra lampa musi swoje kosztować. Prawda. Wyprodukowanie dobrze brzmiącej lampy jest przedsięwzięciem naprawdę ciężkim. W tych najdroższych, hi-endowych produkcjach wykorzystuje się tylko najlepsze komponenty, co oczywiście ma swoje odzwierciedlenie w cenie. Jednakże od kilku lat na rynku wzmacniaczy lampowych obserwujemy prawdziwy przełom. Firmy pokroju Bugera czy Jet City Amplification wyszły na przeciw wymaganiom, aby wyprodukować tani, dobrze brzmiący wzmacniacz lampowy. Dzięki temu otrzymaliśmy przyzwoite brzmienie, za niewielkie pieniądze, gdyż niejednokrotnie cena takiego urządzenia jest porównywalna ze wzmacniaczem tranzystorowym. Istnieje jedynie jeden mankament, o którym należy pamiętać – wzmacniacze te są produkowane w Chinach, w związku z czym warto zwrócić uwagę na jakość użytych komponentów i poziom wykonania wzmacniacza.
Waga
Tutaj po raz kolejny przewagę zyskuje tranzystor. Niejednokrotnie widziałem muzyków, którzy po koncercie w dwójkę próbowali przenosić lampowe combo na dwóch głośnikach. Waga takiego zestawu sięga nawet do 40 kg, a dodając do tego nieporęczne uchwyty i wędrówkę po wąskich klubowych schodach, nieszczęście gotowe. Koszty eksploatacji Właściciele konstrukcji lampowych muszą przygotować się na spore koszty, które mogą ponieść w czasie jego użytkowania, zwłaszcza przy wymianie lamp. Są to złe wieści przede wszystkim dla posiadaczy wielowatowych bestii, gdyż całkowity koszt wymiany lamp to suma rzędu kilkuset złotych. Warto o tym pamiętać, jeśli kupujemy przechodzony wzmacniacz z historią po okazyjnej cenie. Zakładając natomiast, że w naszym wzmacniaczu lampy są nowe i pozbawione wad, powinniśmy spodziewać się od kilku do kilkunastu lat poprawnej pracy.
Poziom głośności a brzmienie
W tej kategorii wzmacniacze lampowe pozostawiają wiele do życzenia. Lampa zabrzmi jak należy, tylko po sporym rozkręceniu głośności – czyli końcówki mocy. Wynika to z tego, że charakter brzmienia pieca lampowego zmienia się wraz ze wzrostem głośności, ponieważ zmienia się poziom wysterowania lamp. Dlatego też lampy są „głośniejsze” od tranzystorów. Dla ułatwienia, możemy dokonać porównania że 50 watowa lampa będzie znacznie głośniejsza niż 50 watowy tranzystor.
Brzmienie i dynamika
Gitarowi puryści są jednomyślni w tej kwestii – wzmacniacz lampowy oferuje o wiele naturalniejsze brzmienie. Często mówi się, że jest ciepłe i pełne. Lepsza jest reakcja na niuanse artykulacyjne, przez co „nie wybacza” błędów. Wzmacniacz powala też dynamiką. Warto pamiętać także, że „lampa” jest bardziej wrażliwa na zmiany sprzętowe, na wszelkie zmiany podzespołów (zaczynając od lamp, kończąc na przystawkach),
Podsumowanie
Kiedyś spotkałem się z pewną anegdotką, brzmiała ona następująco: prawdziwy mężczyzna powinien zbudować dom, spłodzić syna oraz… kupić sobie lampę. Wraz z wiekiem i doświadczeniem, muzycy stają się bardziej wybredni i wyczuleni na wszelkie brzmieniowe niuanse, zaczynając doceniać jakość. A raz zasmakowawszy, zostają przy lampie na dłużej. Nawet pomimo omówionych wcześniej wad.
Przykładowe wzmacniacze gitarowe
http://hurtowniamuzyczna.pl/offer/35/gitary-wzmacniacze-gitarowe.html